niedziela, 3 marca 2013

Rozdział VII

Jak wyglądało życie w obozie? Rano pobudka, sprawdzanie łóżek - wszystko musiało być idealnie złożone według instrukcji. Jeśli któraś źle zasłała łóżko musiała to robić drugi raz, czasem trzeci, czwarty... dopóki nie zrobiła tego dobrze. Nie obyło się przy tym bez bicia po twarzy i kopania. Później apel - wszystkie wychodziłyśmy na plac łagrowy, gdzie się odliczałyśmy - nasza liczba musiała się zgadzać. Jeśli kogo brakowało to czekałyśmy dopóki ta osoba się nie znajdzie. Czasem trwało to kilka godzin, a my stałyśmy bez przerwy, nie ważne czy lał deszcz czy był upał. Wieczorem również byłyśmy liczone.
Więźniarki przy pracy
Raz zgłosiłam się do pracy, potem sami mnie wybierali. Chodziłyśmy do lasu na polanę, gdzie zbierałyśmy patyki, gałęzie i kamyki. Niby nie jest to ciężka praca, ale przecież byłyśmy wtedy niesamowicie głodne i spragnione, w dodatku nawet przez chwilę nie mogłyśmy odpocząć w cieniu. Na terenie obozu też znalazło się dla nas zajęcie. Przez pewien czas (tydzień, może półtora) układałyśmy na szerokiej, błotnistej drodze tor pod wagonik - taki podobny do tych w kopalniach. Ale jakie my miałyśmy pojęcie o kładzeniu torów? Co prawda pokazali nam jak to robić, ale i tak położyłyśmy źle. Później zaczęliśmy drugą część naszej pracy. Do wagonika wrzucałyśmy piach wraz z kamieniami z jednego miejsca, następnie pchałyśmy kilkaset metrów i wszystko wysypywałyśmy. Ze względu na krzywe tory często zdarzało się, że wagonik się wywracał. Wtedy trzeba było od nowa go ustawić i zebrać to co się wysypało. Warto dodać, iż te tory były zakładane i zdejmowane w kółko. Piach i kamienie również były przewożone z miejsca na miejsce. Ot tak, żeby więźniowie mieli zajęcie. Niektóre kobiety zgłaszały się do pomocy w kuchni, gdzie można było co nieco podjeść. Ja jednak nie mogłam tam pracować, ze względu na to, że byłam więźniem politycznym. Nie mieliśmy tego przywileju...

Pomimo tak trudnych warunków starałyśmy się być czyste. Do mycia wołano blokami. Nie była to jednak taka ciepła i przyjemna kąpiel jak w dniu, kiedy tam przyjechałam. Przygotowywali nam wodę w baliach, dawali szare mydło. Do łaźni wchodziłyśmy po Rosjankach. Wody nie wymieniano, dlatego dla nas zostawała zawsze już brudna i lodowata. Warunki w obozie pogarszały się, ciągle przyjeżdżały nowe transporty, ciągle również prowadzono nowe grupy do gazu.

Do Ravensbruck przyjechałam na wiosnę. Liczyłyśmy dni, ale nie byłyśmy w stu procentach pewne czy robimy to prawidłowo, czy się nie mylimy. Czas płynął niesamowicie wolno. Jedyna rzecz jaka sprawiała mi wtedy radość to były listy od mamy. Ja też jej pisałam. Już nie pamiętam skąd miałam papier i pióro, nie pamiętam też jak to było z wysyłaniem i odbieraniem, ale wiem, że była cenzura. Ja mogłam napisać tylko tyle, że żyję, czuję się w porządku, kocham i pozdrawiam. Listy które przychodziły również były czytane i sprawdzane. Raz dostałam  paczkę: chleb i jakieś warzywa - wszystko jednak spleśniałe i zgniłe. Gdyby nadawało się do jedzenia to na pewno bym tego nie dostała. Pomimo ogromnego głodu nie dałabym rady tego tknąć, jednak inne więźniarki wprost rzuciły się na chleb z zieloną pleśnią i zepsute warzywa. Nie chciałam im tego dawać, żeby się nie rozchorowały, ale one i tak by wszystko wykradły.

Pewnego dnia (była to już pełnia lata) do naszego bloku wpada dwóch SSmanów. Wydają krótką komendę: "Ubierać się! Jedziecie!". Prowadzą nas do pociągu - znów bydlęce wagony. W środku już pełno więźniarek jak i kobiet w normalnych ubraniach, z walizkami. Wpychają nas do środka. Na placu wzdłuż wagonów stoją więźniarki o niższych numerach od naszych. Wyciągają niektóre kobiety, popychają w stronę obozu. W końcu drzwi się zamykają. W sekundę robi się duszno i gorąco, próbujemy łapać powietrze przez szpary w drzwiach. Pociąg po chwili rusza. Znów jedziemy w nieznane...

2 komentarze:

  1. Pani Agnieszko, czy Pani Babci jeszcze żyje? Moja niestety zmarła, ale tez była w Ravensbruck, a potem w Szwecji. Może znała moją Babcię? Ja nic nie wiem, moja nic nie chciała opowiadać, mojemu tacie też nie. Jeśli Pani to przeczyta, chciałabym się jakoś skontaktować z Panią

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wchodziłam tutaj baaaardzo długo. Jesli Pan/Pani jeszcze kiedyś tu trafi to proszę o wiadomość: adebska94@gmail.com

    OdpowiedzUsuń